Mimo mnogości powodów, tekst nie jest długi jak przemówienia Fidela Castro. Można znaleźć go TU.
W skrócie mówiąc, te prawie półtora miliarda powodów, to złotówki, które przeznaczamy na naukę religii w szkołach. Ja nie mam problemu z takim postulatem. Jestem za. Ale uściślijmy coś. Pisze Pan Celiński o "wyłączonych spod nadzoru kuratoryjnego nauczycielach, realizujących programy, które nie są zatwierdzane ani też kontrolowane przez finansujące całe przedsięwzięcie państwo polskie." Szanowny Panie Celiński- przypominam, że całe to przedsięwzięcie finansuje nie istniejące w teorii państwo polskie, lecz podatnicy, m.in rodzice dzieci posyłanych do szkoły, którym co i raz przypomina się o tym, że nie mają prawa zatwierdzać ani kontrolować programu czy nawet tego, z jakiego podręcznika (darmowego– przypominam) dziecko ma się uczyć, czy kiedy naukę ma zacząć. Kierując się tą logiką, łatwo zakwestionować cały obowiązek szkolny, co ja niniejszym czynię.
I jeszcze jedno, najważniejsze zostawiłem na koniec. Pan Celiński w swoim tekście podał kilka sposobów na rozdysponowanie tego miliarda czterystu sześćdzieiesięciu czterech milionów złotych. Jakże znaczące w kontekście tego, w jakich czasach żyjemy jest, że nie zaproponował sposobu, wg którego zostawiamy te pieniądze w kieszeni podatnika. Pan z góry założył, że PO, PiS i PSL będą wiedzieć lepiej.
To jest specyfika ludzi, wyznających pewien określony sposób myślenia. Mówię o socjalistach rzecz jasna. Oni kiedy już raz wydrą pieniądze obywatelowi, nie oddadzą, jeśli cel na który wydarli okaże się zbyteczny. Oni znajdą inny cel. Zawsze! Znajdą dziesiątki różnych celów. I w sumie dobrze, że do jednego worka wrzucił Pan Celiński te trzy partie. Przez przypadek, lub celowo, ale wygarnął ta niepopularną prawdę.