Z czym się kojarzy skok? W ostatnich czasach – głównie ze skokiem na kasę. I nie chodzi nawet o OFE, bo z chwilą zapłaty podatku ZUS te pieniądze i tak straciliśmy, ale o tak zwany całokształt. A ten wygląda tak, że rząd z uporem maniaka próbuje sprawdzić, czy krzywa Laffera działa. A działa, bo ta krzywa, w przeciwieństwie do rewelacji rządowych tytanów intelektu, to nie jest teoria, ale opisanie istniejącego zjawiska. Rząd jednak zachowuje się jak dziecko, które wie, że ogień parzy, ale mimo to pcha łapy w płomienie. Różnica jest taka, że są to nasze ręce, a ogień płonie za nasze pieniądze.
Ostatnio rząd wymyślił kolejny skok na kasę ludzi pracy – tak zwane "ozusowanie" wszystkich umów. Czyli obłożenie ich najgorszym podatkiem w historii tysiącletniego państwa polskiego. Rząd obiecuje sobie osiągnąć po tej operacji dwa cele – wzrost wpływów do ZUSu oraz to, że firmy "przejdą" na umowę o pracę.
Efekt jednak będzie taki, że wpływy spadną, bo część pracy przejdzie do tak zwanej "szarej strefy", czyli gospodarki nierejestrowanej. Drugi skutek – spadek zatrudnienia na umowę o pracę. Po co bowiem zatrudniać na umowę o pracę, skoro umowa zlecenia kosztuje tyle samo, a daje więcej swobody?
Ten skok zakończy się w najlepszym przypadku jak wyczyn przedskoczka, a w najgorszym – spadnięciem z buli. Przypomnieć, kogo będzie tyłek bolał?
I druga dyscyplina – sprint łyżwiarski. Czy taki skok na kasę się uda, czy nie, trzeba uciekać. Tu filozofia jest dość prosta – trzeba poruszać się szybciej niż ścigający. Dlatego też należy wzorować się na najlepszych. I premier to wie.
Aby nie było pesymistycznie – cieszmy się, że nie chodzi o biathlon. Przypominam, że to taka dyscyplina, gdzie na przemian biega się i strzela. W praktyce państw, na których zdaje się wzorować Naczelny Magik RP, lud biega, a władza strzela. I jak w biathlonie - im celniejsze strzelanie, tym mniej biegania.
Mam zatem apel do biathlonistów – odpuście sobie. Nie chciałbym, żeby władza zanadto zainspirowała się waszymi dokonaniami.