Polscy politycy przypominają motorniczych, starego zdezelowanego tramwaju.
Chciałoby
się poszaleć na pętlach i zakrętach, ale sprzęt słaby. Politycy - nie
tylko zresztą polscy - nie są w stanie się pogodzić z tym, że ich
pozytywny wpływ na zjawiska gospodarcze jest niewielki (negatywny
odwrotnie). Jak motorniczy marzą chłopcy o tym przekładaniu wajchy,
chłodzeniu, przyspieszaniu, wyhamowywaniu, przyspieszaniu. Jak mały
Jasio z IIb chcieliby stać za pulpitem i naciskać guziczki, kręcić
wajchą i żeby od tego się zmieniało. A się nie zmienia.
Pierwszym
i ostatnim politykiem w Polsce, który rozumiał realną gospodarkę i
procesy w niej zachodzące był Mieczysław Wilczek. Teraz może będzie
Jarosław Gowin - zobaczymy.
W związku z
powyższym co pewien czas rząd ogłasza różne "pakiety" pomocy, które
generalnie kończą się porażką lub wręcz klęska, ale bynajmniej ich to
nie zniechęca. W najmniejszym stopniu.
No i
teraz mamy kolejny - pożal się Boże - "pakiet", którego jedynym efektem
będzie przepalenie przez rząd kilkuset milionów złotych podatnika.
Przyjrzyjmy się tym pomysłom.
1. Zwolnienia podatkowe dla firm
To,
że trzeba stosować "ulgi" świadczy wyłącznie o jednym - że podatki są
za wysokie. Ulżyć trzeba wszystkim! Rząd zupełnie nie rozumie, że dając
"ulgę" podatkową firmie XYZ produkującej gumiaki, co powiedzmy stworzy
dodatkowych 50 miejsc pracy i 1 mln więcej wpływów podatkowych -
równocześnie powoduje, że w firmie ABC ubędzie 50 miejsc pracy i 1 mln z
tytułu podatków. Ponadto firma XYZ po tym jak "ulgi" wygasną może się
okazać w ogóle nie zdolna do funkcjonowania - jak zwierzęta z ZOO
wypuszczone na wolność. Rządy w RP prowadziły kilkadziesiąt takich
programów, które nic nie dały, ale śladów zniechęcenia nie widać.
2. Punkty kontaktowe dla przedsiębiorców
To
już jest naprawdę śmieszne, a byłoby bardziej gdyby nie płacił za te
szopki podatnik. Urzędnicy i jacyś świeżo upieczeni absolwenci, mają
uczyć jak prowadzić biznes!!! Pytanie brzmi - skoro są takimi
fachmanami, to dlaczego nie założą własnych firm? Brutalna prawda jest
taka, że gdyby znali się na biznesie na pewno nie doradzaliby w punktach
kontaktowych, tylko prowadzili firmy! Nikt rozsądny nie pójdzie do
nich po jakąkolwiek poradę!
3. Infokioski
Jak
wyżej, tylko jeszcze głupiej. Już widzę te tłumy przedsiębiorców
ustawiających się w kolejce, żeby rozmawiać z maszyną! Pieniądze co do
złotówki wyrzucone w błoto!
4. Brokerzy innowacji
Rząd
ma wyłonić 30 brokerów innowacji. Mają pomagać przedsiębiorcom w
kontaktach z naukowcami. Mają być sowicie wynagradzani. Nie znam
przedsiębiorcy, który ma jakikolwiek problem w znalezieniu - inna rzecz
czy dobrym, ale "brokerzy" też tego nie gwarantują - naukowca czy
specjalisty do opracowania jakiegoś rozwiązania. Kolejne pieniądze w
błoto! Zdumiewa mnie ta wiara w ustawowe wdrażanie innowacji! To
niebywałe, wręcz. Miliardy podatnika już poszły w błoto bez żadnego
efektu! Cóż to takiego niebywałego wynaleziono? Jakie niebywałe patenty
zarejestrowano w poprzedniej perspektywie budżetowej wydając na to
miliardy złotych? Uprzedzę - właściwie żadnych. To nie jest żart: w
programie 8.1 jako "innowacyjny" dostał dofinansowanie projekt
organizacji ślubów przez Internet, co w zasadzie sprowadzało się do
tego, że osoba która to robiła założyła sobie stronę internetową za 3
tysiące złotych. Podatnik zapłacił za tą stronę 1 milion złotych!
5. Doradcy klientów biznesowych na uczelniach
Może
to mieć jakiś sens, ale pod warunkiem, że będą się tym zajmowały
uczelnie, nie rząd. Jeśli uczelnia chce sprzedawać komercyjnie swoje
kompetencje powinna takie biuro stworzyć. Ale raczej nie stworzy -
większość profesury bowiem uważa, że jedyne prawdziwe badania, to
badania podstawowe. Moim zdaniem wynika to z braku możliwości
intelektualnych i niemożności stworzenia jakiejkolwiek wartości, którą
ktokolwiek chciałby kupić, a nie z zamiłowania do "czystej nauki". Jeśli
takie struktury stworzy rząd - bardzo szybko ulegną one degeneracji i
będą sobie istniały coraz bardziej nic nie robiąc, za to regularnie
wyciągając pieniądze podatnika na swoje pensje.
6. Bazy danych o uczelniach
Na
każdej uczelni ma powstać specjalny portal przeznaczony dla
przedsiębiorców o jednostkach naukowych i możliwościach instytutów (jako
uzupełnienie roli doradców). W 2015 r. mają zostać spięte w jedną
wielką bazę. Na pozór sensowne - ale mam jakoś nieodparte wrażenie, że
nie będzie dobrze działać. Dlaczego tak sądzę? Ano z wcześniejszych
doświadczeń - nigdy się nie udawało. Dlaczego mam wierzyć, że uda się
teraz? Bo Minister Gospodarki umie zbierać grzyby? Trochę za mało.
7. Kreobox
Portal
spłecznościowy, który ma służyć temu co poprzednie inicjatywy. Łączeniu
biznesu i nauki. Jestem mocno sceptyczny, bo jakoś bardzo słabo widzę
tych naukowców i przedsiębiorców dzielących się publicznie swoimi
pomysłami. Na ogół zwykłe projekty trzymane są przed konkurencją w
głębokiej tajemnicy, a co dopiero wynalazki!
Wszystkie
te projekty mają jedną Matkę i Ojca - jest to niewiara w Ład
Spontaniczny, w fenomen wolnej gospodarki, za to wiara w gospodarkę
sterowaną przez Motorniczych z placu 3 Krzyży i Alei Ujazdowskich.
Smutne.
Mam nadzieję - co niestety
zalatuje naiwnością - że politycy kiedyś zaprzestaną tych praktyk i
zrobią to co już raz przyniosło efekt: wolność gospodarczą, radykalne
ograniczenie biurokracji i proste prawo podatkowe, które każdy sam, bez
pomocy "doradców", będzie mógł rozumieć i stosować. Jak za Wilczka.
Tymczasem wisi nad nami duch MPK.
Cezary Kaźmierczak
B: CK - https://www.mpolska24.pl/blog/b-ck
Robiłem w życiu różne rzeczy: konspirowałem przeciw komunistom, byłem dziennikarzem, managerem, przedsiębiorcą...
Mieszkałem w kilku krajach, najdłużej 7 lat w USA; w 1996 wróciłem do Polski, gdzie również robię sporo różnych rzeczy, m.in. piszę tego bloga...
Poglądy, myśli i myślątka zawarte w tym blogu są tylko i wyłącznie moimi prywatnymi poglądami i w żadnym stopniu nie odzwierciedlają stanowiska firm i instytucji z którymi jestem związany.