A tu inicjatywę ma PiS. To tydzień temu na wielkim kongresie w Katowicach PiS z Jarosławem Kaczyńskim przegadali wszystko. PO i Schetyna robią prawie (a jak wiadomo prawie robi wielką różnicę) to samo ... tydzień później. Są tylko i wyłącznie reaktywni. Kiedy pisałem, że Koalicja Obywatelska, powinna przejąć inicjatywę rozpoczynając kampanię prezydencką. To Grzegorz Schetyna powołał sztab terenowy gdzie zesłał Arłukowicza i Brejzę, żeby dać im zajęcie i żeby … jego pozycji w partii nie zagrozili. Arłukowicza rozumiem, bo go wymieniłem jako kandydata na Prezydenta, ale Brejzę … czemu. Szkoda, że nie wymieniłem Szejnfelda przynajmniej byłoby zabawniej. W gruncie rzeczy przecież nie o nazwiska chodziło, ale z tego całego wywodu widocznie „pieczara” zrozumiała tylko jedno i to im utkwiło w pamięci nazwisko - Arłukowicz.
No nic, spoko. Jestem nawet w stanie to zrozumieć, walka o wpływy, przywódca słaby, bez właściwości, każdy orze jak może.
Ale przyglądając się działaniom Grzegorza Schetyny w ramach lepienia „wielkiej koalicji antypisu” osobiście dochodzę do wniosku, że on ma w nosie demokrację, uważa ją za przykry rytuał. To co robi razem z liderami ugrupowań opozycyjnych to tak naprawdę dilują demokracją. Chcą wykiwać wyborcę. Ten ostatni festiwal rozdzierania szat programowych, postulatowych PSL-u, SLD, Platformy z Nowoczesną, że na coś się nie zgadzają, LGBT się nie podoba, tamto się nie podoba. Naprawdę myślicie Państwo, że o to chodzi?
Nie. Chodzi o brutalne załapanie się do parlamentu. O kilka stołków, prześliźnięcie się, zamiast zostać zweryfikowanym przez wyborców. Formacje, na które już wyborcy położyli krzyżyk, nie chcą ich w parlamencie, zamiast ze sceny zejść mają być za włosy pod przebraniem wciągnięte do Sejmu. Jak mają ofertę i przekonają Polaków to się załapią do Sejmu i nie będzie im potrzebna wielka koalicja. Jakby wierzyli w swoje oferty to by nie prowadzili rozmów z Grzegorzem Schetyną tylko gryźli trawę i szli z pieśnią na ustach do wyborów. Jak jesteś o czymś przekonany to nie kalkulujesz, idziesz i walczysz, wyrzucają Cię przez drzwi, wchodzisz oknem, umierasz za sprawę, za przekonania, nie boisz się tej wyborczej wojny. Tymczasem po stronie opozycji zarówno Schetyny jak i innych liderów obserwujemy kunktatorstwo i kalkulacje. A to rozdzieranie to nic innego, jak kombinowanie Schetyny, żeby dać innym formacjom na tyle mało biorących miejsc, żeby mu się po wyborach w Sejmie ze smyczy nie urwały i nie utworzyły swoich klubików. O to idzie gra. Program …
No został przedstawiony. 6 Schetyny to tak naprawdę hasła. Edukacja, zdrowie, demokracja … itd. I w każdym bloku co najmniej kilka propozycji. Przyznaję interesująca jest próba stworzenia nowego podziału w społeczeństwie. Pracujący, którzy mają dostać swoją wersję 500+ vs „darmozjady” dostające socjal od PiS. Próba podziału jest ciekawa, ale … została rozwodniona w zalewie mnóstwa innych propozycji. Co z tego wszystkiego dalibóg zostanie zapamiętane przez suwerena, naprawdę nie mam pojęcia. Całość znowu przypomina „dla każdego coś miłego”. Jak PJK walnął swoją 5-tkę (drugie 500+ jest wg mnie szkodliwe) to były jak wystrzały z Aurory. Tu karabin maszynowy … idzie się przyzwyczaić do jego jazgotu. I na dodatek w dalszym ciągu nie zadbano o rzecz, w którą PiS od dawna wali jak w bęben - wiarygodność. Politycy PO uważają, że nic się nie stało. Nie popełnili błędów, wszystko zrobili dobrze zawiódł lud. Nie było rachunku sumienia po 8 latach rządów, nie było szczerej spowiedzi lidera, nie było żalu za grzechy. Więc i nie ma przebaczenia, ciężko wierzyć w te obietnice dużej części społeczeństwa.
Na tle tego wszystkiego Jarosław Kaczyński w tym samym czasie ogłosił jedynki w wyborach, a Schetyna zostaje z programem jak ten Himilsbach. Jedynki PiS dają im znowu przewagę, bo od dziś już mogą swobodnie zasuwać w okręgach… robić nieformalną kampanię. Zawodnicy PiS-u mają więcej czasu. A tymczasem w opozycji dalej będą gierki, układanki, szacher macher … a czas ucieka. Arłukowicz i Brejza z Nowacką nie zastąpią jedynek. Mało tego, być bliżej ludzi nie potrzebują oni… bo oni już pokazali, że są. Gdzie ta reszta „zasłużonych” wielbicieli schetynowej „pieczary”, a oni zamiast do wyborców biegają do „pieczary”, bo w Platformie właśnie na tym polega ich walka wyborcza. Wychodzenie sobie dobrego miejsca na liście wyborczej u Grzegorza Schetyny.
Grzegorz Schetyna nauczył się od Tuska jednego. Gry o siebie. Ale Tusk oprócz gry na siebie, wiedział, że jak chce przetrwać to musi wygrywać. Schetyna chce przetrwać i jednocześnie nie musieć wygrywać. To jego sztuka dla sztuki.
Po tej całej konwencji pobrzmiewa jeszcze jedna rzecz. Przekaz, że Grzegorz Schetyna zaczął budować formację, która pokazuje nam zachodnie standardy. Pokazuje jak możemy mieć, będzie liberalnie, zdecentralizowanie, skupienie na człowieku, ojczyzna lokalnych ojczyzn, środowisko no i demokracja. Jednak bez wątpienia do standardów tej ostatniej należy również … oddawanie przywództwa po przegranych wyborach, a po trzech przegranych z rzędu nie powinno to ulegać żadnej wątpliwości, że problem nie leży w formacji, w Polakach, a w przywództwie. Jeżeli te wybory według zwolenników opozycji to ostatnia szansa na uratowanie demokracji. Jeżeli Grzegorz Schetyna ją zaprzepaści to chyba wyborcom należy się dziś jasna jego deklaracja: "Jeżeli przegramy te wybory odchodzę."