Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Najwyższy Sąd nad Goliatem – czyli mega, hiper, super, extra kumulacja eurojackpot frankowiczów.

Sąd Najwyższy opowiedział się za polonizacją kredytów indeksowanych do franka szwajcarskiego. Sąd Najwyższy uznał za niedozwolony sposób, w jaki banki przeliczały zadłużenie klientów w umowach pseudofrankowych.

Najwyższy Sąd nad Goliatem – czyli mega, hiper, super, extra kumulacja eurojackpot frankowiczów.
źródło: fot. pixabay.com

Sąd Najwyższy wskazał, że sposób w jaki banki przeliczały wypłacone konsumentom złotówki na franki jest nieprecyzyjny i zależny wyłącznie od banku.

Sąd Najwyższy wskazał, że w umowie o kredyty pseudofrankowe nie wskazano kryteriów jakim kierował się bank przy ustalaniu kursu waluty zarówno w dniu wypłaty kredytu jak i w dniu spłaty poszczególnych rat.

Sąd Najwyższy ocenił, że dowolne ustalanie kursu waluty jednostronnie przez bank jest oczywiście sprzecznie z dobrymi obyczajami i rażąco narusza interesy konsumenta.

Sąd Najwyższy potwierdził, że niejasne i niepoddające się weryfikacji określenie sposobu ustalania kursu franka szwajcarskiego stanowi dodatkowe, ukryte niczym nieuzasadanione wynagrodzenie banku, które może mieć niebagatelne znaczenie dla konsumenta, a którego wysokość jest dowolnie określana przez bank.

Sąd Najwyższy nakazuje pomijać ustawę antyspredową z 29 lipca 2011 r. przy ocenie powództw frankowiczów, która nie ma znaczenia przy ocenie klauzul abuzywnych, które mają charakter pierwotny i powodują nieważność tych regulacji od dnia zawarcia umowy. Co więcej żadne późniejsze zmiany umowy nie mogą doprowadzić do uzdrowienia od początku wadliwego mechanizmu indeksacji walutowej.

Sąd Najwyższy ponowie zaznaczył, że oceny, czy postanowienie umowne jest niedozwolone, dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy.

Sąd Najwyższy nakazał sądom uwzględnienie z urzędu i branie pod uwagę klauzule abuzywne, które jako postanowienia niedozwolone nie wiążą konsumenta, a zatem nie wywołują one skutków prawnych od samego początku i z mocy samego prawa.

Sąd Najwyższy wykluczył, by sąd mógł zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w umowach.

Sąd Najwyższy podsumował, że klauzula indeksacyjna zastrzeżona w umowie kredytowej oraz w będącym jej częścią regulaminie nie wiąże konsumenta od chwili zawarcia umowy i z mocy prawa, w związku z czym podlega wykreśleniu z umowy, która w pozostałej części nadal obowiązuje.

I co najważniejsze Sąd Najwyższy jednoznacznie, bezdyskusyjnie oraz wiążąco uznał kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego za zwykły kredyt w złotych polskich, ale oprocentowany w oparciu o wskaźnik LIBOR właściwy dla franka szwajcarskiego.

To nie jest analiza orzecznictwa ostatnich lat, ale wnioski z jednego tylko wyroku Sądu Najwyższego z dnia 4 kwietnia 2019 r. w sprawie III CSK 159/17.

Nokaut banków

Sąd Najwyższy pierwszy raz tak kompleksowo i jednoznacznie dokonał analizy umowy pseudofrankowej. Dotychczasowe orzecznictwo Sądu Najwyższego ograniczało się do oceny poszczególnych zagadnień związanych mniej lub bardziej z tematyką umów „frankowych”. Ponadto w wielu przypadkach wcześniejsze orzeczenia Sądu Najwyższego, niczym Wyrocznia Delficka nie odpowiadały wprost na przedstawione zagadnienie, lecz unikały jednoznacznych odpowiedzi, przez co miały ograniczony wpływ na orzeczenia w innych podobnych sprawach.

Tym razem jest zupełnie inaczej i to już od samego początku, Sąd Najwyższy przeszedł od razu do meritum, przy czym nie szedł na skróty, lecz punkt po punkcie rozprawiał się ze wszystkimi problemami prawnymi pojawiającymi się na przestrzeni lat na kanwie sporów frankowych.

Każde kolejne zagadnienie poruszone przez Sąd Najwyższy było jak cios zawodnika wagi ciężkiej w dotychczasową argumentację banku i to cios „prosto w twarz, centralnie w nos”. Sąd Najwyższy niczym Aleksander Macedoński przeciął węzeł gordyjski zaplątanej problematyce umów frankowych, podcinając jednocześnie nadzieje banków liczących na łagodniejszy wymiar kary, ale w tym przypadku litości i złagodzenia kary nie było.

Sąd nie może modyfikować lub zastępować indeksacji – sąd indeksację uznaje za nieistniejącą, a pełne konsekwencje tego stanu ponosi bank.

Szczególne miejsce w przywołanym orzeczeniu odegrało ostatnie orzeczenie TSUE z 26 marca 2019 r., którego kopię usłyszymy zapewne w lipcu w najbardziej oczekiwanym obecnie przez frankowiczów orzeczeniu TSUE w polskiej sprawie. Trybunał Sprawiedliwości UE wykluczył, by sąd krajowy mógł zmieniać treść nieuczciwych warunków zawartych w umowach, albowiem takie uprawnienie mogłoby zagrażać realizacji długoterminowego celu ustanowionego w art. 7 dyrektywy 93/13. Uprawnienie to przyczyniłoby się bowiem do wyeliminowania dotkliwych sankcji na przedsiębiorców poprzez zwykły brak stosowania takich nieuczciwych warunków wobec konsumentów, ponieważ nadal byliby oni zachęcani do stosowania nieuczciwych warunków, wiedząc, że w najgorszym wypadku, nawet gdyby miały one być unieważnione, to jednak umowa mogłaby zostać uzupełniona w niezbędnym zakresie przez sąd krajowy, tak aby zagwarantować w ten sposób interes rzeczonych przedsiębiorców. TSUE się takiemu rozwiązaniu sprzeciwił, uznając, że jedyny interes jaki ma być w tej sytuacji chroniony to interes KONSUMENTA.

Umowa nadal jest ważna i obowiązuje bank i konsumenta, ale jako kredyt złotówkowy przy oprocentowaniu opartym na korzystnej dla „frankowiczów” stawce LIBOR.

W swoim wyroku Sąd Najwyższy uznał, że eliminacja indeksacji do franka szwajcarskiego nie prowadzi do unieważnienie całej umowy, ani też nie wymaga zastąpienia nieuczciwego postanowienia umownego innym – możliwe jest funkcjonowanie umowy między stronami również po wyeliminowaniu z niej klauzuli indeksacyjnej. Do ewentualnego zastąpienia kwestionowanych postanowień umownych innymi, musiałoby dojść jedynie wówczas, gdyby po wyeliminowaniu klauzuli abuzywnej nie było możliwe dalsze obowiązywanie umowy, zaś konsument mógłby zostać narażony na szczególnie niekorzystne konsekwencje, choćby w postaci rozwiązania umowy

Równocześnie Sąd Najwyższy nie znalazł podstaw do wprowadzenia, postulowanej przez banku, zmiany oprocentowania na WIBOR i tym samym modyfikacji ceny kredytu. Zdaniem Sądu Najwyższego obowiązujące przepisy ograniczają tylko maksymalne oprocentowanie kredytu, a nie minimalne. Tym samym zasadne, a nawet koniecznie jest utrzymania dla umowy oprocentowania według stawek LIBOR, mimo że z umowy wyeliminowane zostają wszelkie powiązania wysokości świadczeń z walutą inną niż polska złotówka. Nie ma tu znaczenia to, że strony najprawdopodobniej nie ustaliłyby wysokości oprocentowania kredytu złotowego według stawki LIBOR, gdyby były świadome abuzywności klauzuli indeksacyjnej, ale to nikogo nie obchodzi (może oprócz banków).

Podsumowując tę część rozważań Sąd Najwyższy zastrzegł, że próba modyfikacji przy takiej okazji innych niż abuzywne postanowień umowy byłaby sprzeczna zarówno z polskim prawem, dyrektywą 93/13 jak i aktualnym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE, z których wynika zakaz zmieniania przez sąd postanowień umowy.

To dopiero początek, nadchodzi tsunami…

Pojedyncze orzeczenia Sądu Najwyższego, szczególnie tak zasadnicze i jednoznaczne, zazwyczaj nie zwiastują kształtowania się trwałej linii orzeczniczej. Tym razem jest jednak inaczej, gdyż już 9 maja 2019 r. w sprawie I CSK 242/18, a więc w innym składzie i w innym wydziale, Sąd Najwyższy ponowił argumentację i rozstrzygnięcie w kolejnej sprawie frankowej.

Taki obrót sprawy stawia pod znakiem zapytania dotychczasową politykę banków i władz ignorowania problemu frankowiczów. Oczekiwania frankowiczów nie były tak wysokie jakie zafundował im Sąd Najwyższy (średnio 100 tysięcy minus na umowę) w swoich dwóch ostatnich orzeczeniach, zatem poziom ten, nakreślony przez Sąd Najwyższy, stanowi swoisty handicap dla frankowiczów przy systemowym rozwiązaniu problemu.

Stawiam dolary przeciw orzechom, że od dziś (10 czerwca 2019 r.) prace nad ustawą frankową rusza pełną parą, bo teraz to bankom zależy na zmianie i „uszczęśliwieniu” franko

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 2 skomentuj »

"Stawiam dolary przeciw orzechom, że od dziś (10 czerwca 2019 r.) prace nad ustawą frankową rusza pełną parą, bo teraz to bankom zależy na zmianie"

Nie docenia Pan bankierów. Oni jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, a cały czas mają swojego premiera i sprawują realną władzę. Ustawa to ostatnia rzecz o której pomyślą, a mają cały czas wpływ na tworzenie prawa i na działanie instytucji państwa. Właśnie udało im się odwołać przychylną konsumentom rynku finansowego wiceprezes UOKiK.

Wygląda na to ze jest mi Pan coś winien. ;-)

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.