Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Najważniejsze pytanie roku 2017

Po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa.

Najważniejsze pytanie roku 2017
źródło: Flickr CC 2.0

W latach 2015-2016 można powiedzieć, że doszło do politycznego trzęsienia ziemi na świecie. Zakwestionowany został dotychczasowy kierunek rozwoju zachodniego świata wytyczony przez dotychczasowe elity, które tworzyły go w czasie i po „zimnej wojnie”. Okazało się, że społeczeństwa przynajmniej w części państw przestały akceptować ten wytyczony kierunek rozwoju i tę powszechnie obowiązującą ideologię i wykładnię życia polityczno-społecznego. Elity zostały porzucone przez społeczeństwa, osamotnione w przekonaniu o swojej „zajebistości”. Straciły swoje miejsce w społeczeństwie.

Wiatr zmian zawiał w świecie: wybór Orbana, wybór w Polsce Kaczyńskiego i PiS, potężne tąpnięcie w Austrii, Brexit, a ukoronowaniem i potwierdzeniem tych zmian był wybór Donalda Trumpa na Prezydenta USA, a i to nie wydaje się koniec, bo na horyzoncie Francja i kolejne kraje.

I oto co dało się zaobserwować w trakcie tych kolejnych aktów tragedii elit. Okazało się, że lata współpracy, jakby powiedzieli ich przeciwnicy „wspólnego knucia przeciwko narodom” wypracowały mechanizm wsparcia na skalę międzynarodową. Wszyscy pamiętają międzynarodowe ataki medialne na Kaczyńskiego, Orbana, następnie z Polski szła bratnia pomoc dla „ogarniętych amokiem nacjonalizmu Amerykanów”. Powstawały płomienne apele, budowano nadzieję, na końcu sprzeciw, który w kolejnych państwach gaśnie jak zdmuchnięta świeczka. Ta strona tych powszechnych światowych elit potrafi się wspierać, jest skrosowana na tysiące sposobów z naszego podwórka wystarczy spojrzeć na korespondentów „Gazety Wyborczej” czy pozycję Ann Appelbaum. Zbudowali przez lata sieć mechanizmów wsparcia, wpływu i finansowania.

Po drugiej stronie widzimy NOWE. A NOWE zawsze jest samotne. Nie tylko jak patrzyliśmy na samotność Trumpa, i nie lokalnie, bo tu zmiana się dokonała. Tę samotność obserwujemy w skali międzynarodowej. Przy czym ta samotność restytuowanych państw narodowych to samotność wysp, które nie mają ze sobą komunikacji i nie bardzo wiedzą jakim językiem ze sobą rozmawiać. Największym wyzwaniem przed jakim stoi to NOWE, to w jaki sposób ułożyć sobie współpracę między sobą. Nie tyle z resztą świata, ale będąc nowym gatunkiem między SAMYMI SOBĄ.

Bo, jeżeli popatrzymy na retorykę. „Ameryka first”, „Polska jest najważniejsza” itd. uzyskujemy obraz egoizmów narodowych, które wydawać by się mogło, że doprowadzić mogą tylko do rozrywania sukna, którym każdy chciałby się okryć. Do próby wyrwania jak największego kawałka świata tylko dla siebie, bez oglądania się na innych i konsekwencje. To jest najgroźniejsze dla „NOWEGO”, bo albo nowi liderzy będą potrafili znaleźć sposób na porozumiewanie się, wzajemne wspieranie, zbudowanie zaufania i relacji, sieć powiązań, albo będą jak kometa po prostu po jednej kadencji znikną. Albo zbudują może nie porozumienie globalistyczne, tylko wspierając się w rodzaju relacji współpracy win-win, albo „stare” będzie grało przeciwko nim bez litości, aż do odwrócenia się społeczeństw od „NOWEGO”.

Pytanie czy potrafią taką współpracę i porozumienie zbudować jest fundamentalne na 2017 rok. Czy będą w stanie wspólnie zagrać przeciwko liberalno-globalistycznej międzynarodówce, bo to ona zdaje się obecnie być ich głównym przeciwnikiem.

Od tego też zależy czy tacy politycy jak Angela Merkel, którzy nie byli w szpicy zmian, bo okres ich wyborów przypada później będą mieli szansę przeżyć, bo mogą się dostosować i zacząć śpiewać narodowe piosenki w swoich krajach wpisując się w ten szerszy nurt.

O ile ten nurt przetrwa pierwsze burzliwe kadencje swoich liderów zmian.

Data:
Kategoria: Świat

Mariusz Gierej

Mariusz Gierej - https://www.mpolska24.pl/blog/mariuszgierej

Dziennikarz, publicysta ...
"Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila.

Komentarze 4 skomentuj »

Każde NOWE jest trudne, jednocześnie obiecujące, a zagrażające STAREMU.
Też nie lubię zmian w ukształtowanych przez lata codziennych nawykach, chyba, że przekonam się do ich zmiany przez jakąś osobistą korzyść. Przykład: zmieniam ilość wypijanej kawy rozpuszczalnej na jakość dobrze zaparzonej herbaty liściastej, po której czuję się zdecydowanie lepiej. Tak krok po kroku …, i od czasu, gdy zobaczyłam różnicę, jestem w stanie zaakceptować każdą mądrą prozdrowotną podpowiedź, choć ciągle walczę mentalnie o tamtą wygodę …

Nie dziwi nic, że to STARE polityczne, przywykłe do ‘łatwości zaparzania kawy rozpuszczalnej’ nie chce ‘poświęcać pół godziny na parzenie herbaty z fusami’, czyli nie chce zrezygnować bez walki z „porannego luksusu”.
STARE będzie walczyć do utraty kawy rozpuszczalnej, czyli do wycofania jej z rynku …

A teraz o tym, jak dogadać się z ‘sąsiadami’, kiedy na ten sam temat kłócimy się w ‘rodzinie’?

Jesteśmy tak różni, jak każda kropla deszczu i każdy płatek śniegu.
Z deszczem łączy nas jedno – ON jest mokry i najczęściej zimny, z płatkiem śniegu też łączy nas jedno – ON jest biały, zimny i za chwilę mokry.

Pomyślmy, czy każdemu z nas żyjącemu w strefach klimatycznych, które znają deszcz, śnieg i towarzyszący im wiatr, mamy jakieś jedno spoiwo, jakieś JEDNO COŚ, co nas połączy?, by w rodzinach i z sąsiadami, przestać gadać o różnej sile opadów deszczu, o zawiejach i zamieciach śnieżnych, oraz o sile wiatru, który potęguje deszcz oraz o temperaturze, która utrzymuje, lub rozpuszcza śnieg, a …
… zacznijmy wreszcie gadać o tym co nas ochroni przed tym, czyli, jakie parasolki na deszcz, jakie ubrania na śnieg i zimno, jak budować domy, by im byle wiatr nie zaszkodził …

Tak symbolicznie to opisuję w herbacie zanurzona …

Oświecone "elyty" od ośmiorniczek i szampana mają ból d.py....

Kto tak naprawdę wymierzył solidnego kopniaka w tyłek pani Klintonowej oraz całemu obscenicznemu lewactwu, którego ona jest frontmenem?

Odpowiedź jest jedna: konserwatywni, amerykańscy protestanci!! Ludzie, którzy mają już dość wrzasków o "tolerancji", "równości" i "prawach" dla wszelkiej maści dewiantów, zboczeńców i degeneratów! To właśnie tacy normalni ludzie, którzy żyją z dala od zdemoralizowanych "elit" czyli różnych żałosnych celebrytów czy aktoreczek, które na wyścigi chwalą się ilościami przeprowadzonych aborcji czy zaliczonych "partnerów". Ci ludzie chcą żyć normalnie, w normalnych rodzinach składających się z kobiety, mężczyzny i ich dzieci! To oni właśnie wymierzyli siarczystego kopniaka tej chorej menażerii.

I chwała im za to!!

Sorry ale co tu jest nowego?
Wygrał wielokrotny rozwodnik, kobieciarz, zaliczający aktorki i celebrytki, czym się zresztą sam chwalił, facet, który kilka razy zbankrutował, nie płacił podatków. Przecież on jest członkiem tych zdemoralizowanych elit. Problem imigracji chce rozwiązać za pomocą muru, problem rozwoju gospodarki przez nakładanie ceł i wycofanie się z NAFTA itd. a problem bliskowschodni przez sojusz z Rosją. Na Prawicy niestety kwitnie myślenie życzeniowe, ale przebudzenie może być niestety bardzo nieprzyjemne. Pan Panie Mariuszu przynajmniej zdaje sobie trochę sprawę z niebezpieczeństw.
Pozdrawiam Mergiel

Prezydent USA to nie ma być trzynasty apostoł, tylko człowiek wynajęty do brudnej roboty. I co z tego, że kobieciarz? W czym to przeszkadza? Głupoty pan piszesz...

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.