Gdy wieczorem prezydent Andrzej Duda wybierał się na Ukrainę, minister obrony narodowej Antoni Macierewicz już tam był. Kiedy zaczął się Majdan, zarówno polskie społeczeństwo, jak i politycy bardzo popierali Ukraińców. Później relacje chyba ochłodziły się. Polska w ogóle nie uczestniczyła w rozmowach w Mińsku. Jak jest teraz?
Realnie Polska wciąż jest największym adwokatem i ambasadorem Ukrainy na arenie międzynarodowej. Nie stawia żadnych warunków wstępnych, gdyż dla Polski Ukraina ma charakter strategiczny, natomiast Niemcy czy Francja traktują ja jako piłeczkę w swojej grze z Rosją. Za pomocą Ukrainy chcą na Rosji wymusić ustępstwa dotyczące głównie polityki gospodarczej i inwestycyjnej. Nie ma co ukrywać, że w porównaniu z wcześniejszym entuzjazmem nasz obecny stosunek do tego, co się dzieje na Ukrainie jest bardziej sceptyczny. Sporo w tym winy strony ukraińskiej, która pozwalała sobie na dziwaczne demonstracje, takie jak uchwała de facto gloryfikująca UPA, w dodatku przegłosowana w dniu przyjazdu ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. To była albo skrajna głupota, albo prowokacja. W tej chwili władze na Ukrainie dzierżą ludzie Majdanu (nawet jeśli Majdan jest podzielony). I oni nigdy nie zapomnieli, że poprzedni prezydent Bronisław Komorowski 29 razy spotykał się z Wiktorem Janukowyczem. Odliczając wakacje, spotkania odbywały się średnio co miesiąc. Było to odbierane nie tyle jako wspieranie Ukrainy jako takiej, co raczej jako osobiste bardzo przyjazne relacje Janukowycz-Komorowski. Pewien osad na relacjach polsko-ukraińskich zatem pozostał. Natomiast miała miejsce dobra rozmowa prezydentów obu państw w Nowym Jorku podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Teraz zaczyna się wizyta Andrzeja Dudy w Kijowie.
Niedawno ukraińscy urzędnicy mówili mi o możliwości rewizyty prezydenta Poroszenki w Polsce już w styczniu. W związku z tym stosunki polsko-ukraińskie stają się bardziej intensywne niż kiedyś. Kijów – być może jak nigdy – potrzebuje teraz sojuszników na Zachodzie. Istnieje przecież oferta polityczno-militarna Rosji, która chce zneutralizować Zachód w kwestii pomocy dla Ukrainy w zamian za swoją walkę z Państwem Islamskim. Dla Ukrainy następuje zatem tym bardziej trudny czas. Niezależnie od wszystkich ewidentnych grzechów i błędów strony Ukraińskiej (a także dość kompromitujących scena z Wierchownej Rady, gdzie posłowie systematycznie się leją), w interesie Polski jest, by Ukraina była częścią wpływów Polski i Zachodu.
W tej właśnie kolejności. W dalszej perspektywie – podkreślam, że nastąpiłoby to po długim okresie oczekiwania – Ukraina może stać się członkiem UE.
*dla portalu Fronda.pl